29/05/2021

Sen z chatką

Moja mama, siostra i ja pojechałyśmy na wieś. Na wycieczkę. Była piękna słoneczna pogoda, środek lata. Spacerując po polach trafiłyśmy do domku. One weszły do środka, żeby coś zjeść czy skorzystać z toalety. Nie wiem właściwie po co tam poszły. Ja zostałam na zewnątrz i usiadłam na ławce. Nie wchodzę do obcych domów. Opalałam się.

Czas szybko mijał, a one nie wracały. Z domu wyszły jakieś osoby i usiadły obok mnie. Zaczęło się ściemniać. Zadzwoniłam do siostry, ale numer był niedostępny. Pomyślałam, że stało się coś złego. Bałam się wejść do tego domu, żeby poszukać siostrę i mamę. Udawałam, że nic się nie stało. Wstałam i poszłam w kierunku miasteczka. Wiedziałam, że jak wejdę do tego domku to zniknę, tak jak one. Nikt mnie nie zatrzymywał. Pytałam każdą napotkaną osobę gdzie jest posterunek policji. Kierowano mnie w różne strony. Błądziłam.

Był już środek nocy, nikogo wokół. Wtedy wpadłam na pomysł, żeby zadzwonić na 112. To najprostszy sposób, żeby zgłosić czyjeś zaginięcie. Przecież od tego są przeszkoleni policjanci. Wybrałam numer i się obudziłam.


rosyjski artysta Roman Bozhkov

 

Nie czułam strachu. Raczej był to problem do rozwiązania.

Była impreza na Dzień Matki, więc się widziałyśmy. Wszystko zostało obgadane. Zawsze jak się spotykamy, to nikt nas nie przegada. Rodzina się do tego przyzwyczaiła. Im dłużej żyjemy ta więź jest coraz głębsza. Gdy coś się dzieje, to zwieramy szyki i pomagamy sobie. Każdy ma czas. Przecież wystarczy inaczej wszystko zaplanować.

Przedwczoraj rozmawiałam przez telefon z koleżanką. W tym czasie dobijała się moja mama. Było już późno, więc pomyślałam, że może nieopatrznie mama wybrała mój numer. Ale 4 razy? Musiałam zakończyć rozmowę. Po 59 minutach. Zostało jeszcze tyle rzeczy do omówienia. 😎

Oddzwoniłam. A mama od razu mnie ochrzaniła, że tak długo rozmawiam, a ona się nie mogła dodzwonić. Fakt, dzwoniła od pół godziny. Ile ja mam lat, żeby mama mnie traktowała jak nastolatkę? Nie było to nic ważnego, żeby dzwonić o 21:30. Można było poczekać do rana. Z koleżankami nie rozmawiam krócej niż pół godziny, zwykle wieczorami.

Więc ten sen to odreagowanie rzeczywistości. Szkoda czasu na zamartwianie się. Trzeba rozwiązywać problemy. Mama denerwuje się, gdy nie odbieram telefonu lub jestem niedostępna. Od razu ma czarne myśli, że coś się stało. Ja tego nie mam. W pilnych sprawach wysyłam sms lub mejla. Ktoś oddzwoni jak będzie miał czas. Każdy przecież żyje w swoim rytmie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz