To
sen z wczoraj 26 maja nad ranem. Nie miałam wczoraj czasu, żeby go tu wpisać.
Miałam
firmę, ale inną niż teraz. Szyłam ubrania. Przyszła klientka i
ja pokazałam jej trencz, który uszyłam. Był koloru jasnego,
dokładnie taki jak na fotce (ze sklepu).
Miał dużo szczegółów,
guzików, patek, kieszeni, pasków. To pracochłonne szycie. Nie umiem szyć takich rzeczy. Klientka
była zadowolona. Jak dla mnie to kolor nieciekawy, nie ubieram się
w takie. Potem przyszła kolejna klientka i pokazałam jej spodnie,
które uszyłam na jej zamówienie. Zaczęła się czepiać koloru.
Dla niej spodnie były czarne, a ja jej na to, że są CZE KO LA DO
WE, wycedziłam.
Jest różnica między czarnym a czekoladowym
kolorem, czy nawet brązowym. Potem jeszcze coś uszyłam, chyba
buty, ale zapomniałam co to było, bo nie zapisałam snu. W tym śnie
uszyłam własnoręcznie na maszynie 3 różne rzeczy. Dla innych,
nie dla siebie czy rodziny.
Dziwny
to sen. Umiem szyć, ale rzeczy lekkie: bluzki, koszule, sukienki,
spódnice, luźne spodnie, ale nie np. dżinsy. Dziwiłam się, że
ludzie chcą, żeby im uszyć coś co można kupić w sklepie. Teraz
nie uszyłabym trenczu, jest za trudny. Od dawna nie tknęłam
maszyny, nawet nie wiem czy nie trzeba jej wyczyścić i wyregulować.
Może
będę jeszcze szyła, jak w sklepach nie będzie niczego ciekawego.
Mam
wiele umiejętności, więc zmiana zawodu nie jest mi straszna, a
wręcz pociągająca. Może brakuje mi pracy fizycznej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz