Byłam
na jakimś cmentarzu. Nie był to żaden znany mi cmentarz. Było
pięknie, słonecznie, cicho, pusto. Siedziałam sobie na ławeczce z
oparciem. Takich ławek nie ma na żadnym cmentarzu! Cmentarz buł
zadbany, wszystkie pomniki były ładne i estetyczne. Siedziałam
sobie i upajałam się atmosferą i ciszą. Nie zwracałam uwagi na
żaden pomnik, nie znam żadnych nazwisk.
To
wyglądało tak, jakbym zamiast do parku poszła na jakiś cmentarz.
Nic się nie działo. Odpoczywałam.
Obudziłam
się zdziwiona, ale też zaniepokojona. Przecież mój ojciec miał
zawał i jest w szpitalu.
Musiałam
jakoś odreagować.
Akurat
2 dni wcześniej byłam na jednym cmentarzu, żeby zapłacić za
kolejne 20 lat grobu bliskiej mi osoby.
Okazało
się, że grób jest murowaną piwnicą i nie trzeba nic płacić.
Dobra wiadomość. Może dlatego we śnie byłam taka spokojna.
A
wczoraj mój szczawik trójkątny zaniemógł.
Stoi
w miejscu przodków i rodziny w salonie, więc się zaniepokoiłam. W
tym miejscu zawsze stawiam kwiaty kwitnące, albo pnące się do
góry. Wtedy zdrowie moich starszych w rodzinie ma być dobre.
Kwiatek był podlany więc nie wiedziałam, czy nie bierze na siebie
kogoś z rodziny. Miałam tak kiedyś z paprotką. Ja chorowałam, a
paprotka więdła. Kupowałam kolejną i było to samo. Dopiero
trzecia przeżyła dłużej. Okazało się, że chyba było za ciepło
w domu, bo kwiatek wypił kolejną porcję wody i wszystkie kwiatki i
listki się podniosły.
Na
wszelki wypadek zadałam pytanie wyroczni i dostałam odpowiedź –
Koziorożec 15 - „trzeba
leczyć, uspokajać, łagodzić i naprawiać życie tych, którzy
potrzebują twojej pomocy, wygody i schronienia. Warto podnieść na
duchu, to przynosi ulgę i radość. Proste
rzeczy wykonywane w czasach uzdrawiania mogą przynieść wszystkim
ulgę. Przestroga – zabiegający o uwagę.”
Ta
wyrocznia jest zaskakująco dokładna. Wiadomo co robić. Człowiek
się uspokaja i zaczyna jasno myśleć i właściwie działać.
Kto
chce sprawdzić to polecam zadać pytanie, na które chcemy znać
odpowiedź. Tylko się nie uzależniaj ;) Życie będzie łatwiejsze.
Ciężko
jest wspierać chorego w szpitalu. Pozostają telefony. Zadzwoniłam,
choć wiedziałam wszystko od mamy. I dobrze, wspierałam i dodawałam
otuchy. Miałam jednak wrażenie, że chciał wiedzieć co znaczy
jego choroba, ale nie zapytał wprost. Na pewno wyśle mamę.
Przy
poprzednich chorobach było to samo. Chciał wiedzieć, czy przeżyje
i co ma robić. Przecież nie jestem jasnowidzem. Robił to co mu
kazałam i wyzdrowiał. Gdy pojawia się rak, to właściwie nic
gorszego nie może spotkać człowieka. Teraz jest zawał i słabe
serce, więc nie można człowieka dołować.
Co
ja mam mu powiedzieć? Że serce to ośrodek miłości i
bezpieczeństwa. Gdy jego praca jest zaburzona to znak braku radości.
A zawał serca oznacza „wyciskanie z serca całej radości na rzecz
pieniędzy i stanowiska” (Louise Hay).
Wg
Lise Bourbeau „osoba tworzy skrzep, a by w ten sposób zatrzymać
ciężar emocjonalny, który pozbawia ją radości życia.” „Nikt
mnie nie kocha.” Informacja o tej chorobie mówi: pokochaj siebie,
bo zapominasz o własnych potrzebach, robisz wszystko, aby czuć się
kochanym przez innych. Nie uzyskasz miłości przez to co robisz. A
ostatnio ojciec był nie do wytrzymania. Nie można było się
odezwać, bo wszystko było głupie. Tydzień przed szpitalem ojciec
miał zawał. Wziął tabletkę przeciwbólową i zapomniał. Po
tygodniu kolejny ból, ale nie do wytrzymania. EKG potwierdziło dwa
zawały. I szpital.
Zbierasz
co posiałeś.
Faktycznie,
ojciec ostatnio nie był radosną osobą. A właściwie od dawna nic
go nie cieszyło. Kiedyś było inaczej, można było się pośmiać.
Ja to robię codziennie, bo taki mam mechanizm obronny.
Jak
wyjdzie ze szpitala to mu powiem co jest grane, bo on na to czeka,
nie jest głupi. Gdy zrozumie dlaczego zachorował, to nie zachoruje
na kolejną chorobę. Trzeba działać od razu, bo potem w gąszczu
wielu niedomagań trudno znaleźć pierwotną przyczynę.
Przy
zawale serca jest łatwiej podać przyczynę.
Co innego gdyby miał np. rwę kulszową
(ischias). Choroba ta oznacza obłudę, dwulicowość, obawę o
pieniądze i o przyszłość. Jak powiedzieć to choremu? Ja nie
odważyłabym się na to. Zresztą na tę chorobę nie ma lekarstwa,
sama przechodzi po 2-4 tygodniach. Daje się środki przeciwbólowe.
A przecież wiadomo, że tabletka to dodatkowa praca dla ciała w
procesie zdrowienia. Ból zmusza do zatrzymania się i pomyślenia o
sobie, więc nie ma czasu na knucie intryg.
Jak
ojciec wróci to trzeba pomyśleć o powodach do radości, o której
zapomniał, o ładnych rzeczach. Osoba chora, czy nieszczęśliwa nie
może dostrzec piękna wokół siebie i w sobie – to dotyczy
wszystkich chorych na choroby układu oddechowego i serca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz