Byłam
zmęczona. Zaczęłam powoli sprzątać po gościach i straciłam
czujność.
Zbierałam
pieniądze na jakieś cele społeczne, zdrowotne, biedne dzieci czy
coś koło tego. Chodziłam, prosiłam, a ludzie dawali mi pieniądze.
Ja wszystko chowałam i zapisywałam. Miałam kilka kartek, a cele,
na które zbierałam były ponumerowane. Widziałam wyraźnie liczbę
97, więc celów było dużo.
Potem
byłam w jakiejś sali teatralnej lub kinowej na widowni. Szłam obok
rzędów i dalej zbierałam pieniądze. Potem poszłam do domu.
Usiadłam przy kompie i zaczęłam wysyłać pieniądze na cele z listy. Po kolei. Do każdej uzbieranej kwoty dodawałam od siebie 1 zł.
Gdy np. zebrałam 91 zł to robiłam przelew na 92 zł. I tak dalej. Było
to bardzo pracochłonne. Siedziałam i wysyłałam. Musiałam to
zrobić właśnie tej nocy. Siedziałam do rana.
Obudziłam się.
W
tym śnie nic nie było prawdziwe. To nie ja. Zwykle nie daję się
wciągnąć w takie gry. Często widzę takie akcje i mnie one nie
dotyczą. Zwykle takie zbiórki nie zatrzymują chorób i ludzie
umierają. Każda walka kończy się jednakowo. Oszustów jest sporo, jak i fundacji. Każdy wyciąga rękę. Nie robi to na mnie
wrażenia. Ostatnie kilka tygodni spędzałam na dogadzaniu innym,
swoje sprawy odłożyłam na bok. A więc uległam wahadłom, które
spijały mój zapał i energię. Jestem miła i uczynna, ale chyba za
bardzo ostatnio. Wszyscy wyjechali i teraz pora na mnie. O czym sen
mi przypomniał.
Przypomniało
mi się również jak o uleganiu stereotypom pisał Vadim Zeland –
Szelest Porannych Gwiazd (tom II).
„Zadaj
sobie pytanie: „Czy wahadło nie narzuca mi cudzego celu pod jakimś
«słusznym» pretekstem?". Na przykład prosi się o pomoc
„ludzi dobrego serca". Może chodzić o pomoc bezbronnym
zwierzętom, rannym żołnierzom, głodnym dzieciom lub komukolwiek.
Dobra
dusza natychmiast pędzi na skrzydłach tam, gdzie jej potrzebują.
Otóż
w rzeczywistości to nie „dobra dusza", a „dobry umysł",
przy tym wcale nie dobry, a zwyczajnie bezduszny. Umysł ów
zapomniał o swojej duszy i rzucił się na pomoc duszom innych. To
tak samo, jakby porzucił w nieszczęściu własne dzieci, by ratować
obce. „Dobry umysł" zapędził swoją duszę do futerału i
został sam na sam ze swoimi „rozsądnymi" myślami. Powstała
pustka wewnętrzna, a ją trzeba czymś wypełnić.
Wahadła
z miejsca proponują przeróżne rodzaje kompensacji. Wskażą Ci
cały wachlarz sposobów spożytkowania energii dla cudzego dobra.
Lecz czy nie dlatego właśnie człowiek tak energicznie reaguje na
wezwania do pomocy, że w jego własnym wnętrzu panuje pustka? To,
co obiegowe stereotypy okrzykują dobrocią i wrażliwością,może
być tak naprawdę duchową pustką.
Duchowa
pustka umysłu jest rekompensowana troską o innych, podczas gdy
potrzeby jego duszy pozostają niezaspokojone. Wahadłom jest na rękę
przedstawianie troski o innych jako szczodrość duszy.
Jak
widzisz, wahadła umieją kunsztownie kształtować bardzo
przekonujące stereotypy. Lecz wszystko to tylko piękna demagogia. A
co z Twoją własną duszą? Czyżby Twój umysł był gotów
porzucić ją ze względu na innych? Dlatego tak stanowczo zalecam,
by odwrócić się od wahadeł i wypuścić duszę z futerału.
Pokochawszy siebie, odnajdziesz swój cel. W drodze do niego zrobisz
wiele dobrego, przyniesiesz wiele pożytku i oczywiście pomożesz
wielu biednym i nieszczęśliwym, ponieważ pojawią się duże
możliwości."
Więcej w książce.
Nie masz plusów jeśli
zostawiasz swoje dzieci i idziesz karmić kotki lub bezdomnych.
Nie masz plusa jeśli
do Powstańców wysyłasz kartki. Oni są starzy, schorowani i
biedni, im są potrzebne pieniądze. Nie pomagasz im, a karmisz
własne ego. Kto wymyślił taką beznadziejną akcję?
Nie masz plusa jeśli
nie pozwalasz umrzeć dziecku. Nie dość, że
zmieniasz ich ścieżkę życia to jeszcze twoje życie jest w
rozsypce. Czy to na pewno twój cel życia? Czy o takim życiu marzyłeś? Poobserwuj bociany.
Ten sen to dla mnie
ostrzeżenie, żeby zawsze być dla siebie najważniejszą. Inni są
ważni, ale potraktuj ich rozsądnie.
Równowaga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz