21/01/2019

Sen z intruzem

Od 3 nocy budzę się o 4:33 nad ranem. To jest pora gdy człowiek ma najniższą temperaturę. Ciekawe jaką. Nie sprawdzałam, bo musiałabym wstać po termometr. Może jest mi zimno.


Ostatnie noce są bardzo widne, księżyc zbliża się do pełni. Jasno świeci Syriusz, od księżyca w dół po lewo. A wyżej są Polluks i Kastor. Zawsze zaglądają mi do okna w jasną noc.


Dzisiaj między 4:33 a 8:00 miałam sen.


Czekałam w domu na kogoś. Zadzwonił i powiedział, że będzie o tej i o tej godzinie. Mniej więcej w tym czasie ktoś zadzwonił domofonem. Otworzyłam, gdy usłyszałam to ja. Już miałam otworzyć drzwi, ale coś mnie tknęło (zawsze ufam temu cosiowi, bo dobrze na tym wychodzę). Spojrzałam przez wizjer i zobaczyłam facecika. To mi przyszło na myśl gdy go zobaczyłam. Był niski, szczupły, jak chłopiec, ale miał ok. 50 lat. Żadnych znaków szczególnych, taki niepozorny, w żaden sposób nie do zapamiętania. Na twarzy miał maskę – okulary w czarnych kwadratowych oprawkach, duże czarne krzaczaste brwi i wąsy.



Skojarzyło mi się z gadźetem do przebrania na bal maskowy. Po co ktoś zakłada coś takiego w zwykłej sytuacji. Trochę mnie to rozśmieszyło. Bo jeśli jest strasznie to aż śmiesznie. Ten facecik stał na mojej wycieraczce i czekał aż mu otworzę. Spytałam: kim pan jest, do kogo? A on na to: proszę otworzyć. A niby dlaczego mam otwierać. Nie znam go więc nie otworzę. Facecik stał spokojnie i czekał. Wiedziałam, że nie wejdzie jak mu nie pozwolę, ale jakby wszedł to mnie zabije. Naprawdę tak pomyślałam. To był jego cel. Tylko po co ktoś miałby mnie zabijać. Co ja takiego zrobiłam. Zadzwoniłam na policję, że ktoś chce się do mnie włamać. Tylko, że to nieprawda. Gdyby naprawdę chciał wejść to kopnąłby w drzwi i wszedł, albo zastosował wytrych, czy coś podobnego. A on stał i czekał aż ja go wpuszczę. Może nie chciał robić hałasu. Zaczęłam się zastanawiać jak mu zrobić fotkę przez wizjer, czy to w ogóle możliwe. Nikt mi przecież w to nie uwierzy, zwłaszcza w ten dziwny kamuflaż. Potem usłyszałam sygnał policji. Facecik też usłyszał i zszedł na dół, ale nie widziałam, żeby opuścił klatkę. Policjanci zapukali do mnie, a ja ich nie wpuściłam. Powiedziałam, że skoro nie ma faceta, którego się bałam to dziękuję i do widzenia. Może byli w zmowie ;) Poszli. Chyba nie ma obowiązku wpuszczania do domu każdego kto zechce wejść. Zamknęłam jeszcze drzwi do przedpokoju na kluczyk. Obudziłam się.


Niepokój ze snu zniknął. Nie bałam się wyjść z domu. Nikt nie może mnie zmusić do czegoś czego nie chcę. Każdy może stać się winny czegoś. Można zobaczyć coś przypadkiem, zrobić zdrajcy fotkę czy znać kogoś nieodpowiedniego. Jak w filmie Wróg publiczny.


Każdemu można podpaść. A potem zapuka ktoś nijaki do drzwi ;)))


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz