19/08/2018

Nadzieja i dyszka

W czwartek minęło 10 lat od kiedy piszę w tym miejscu bloga. Jak ten czas zleciał.


Jestem w tym miejscu, ale nie czuję się jak kamień, który obrósł mchem. Bo wszyscy wiedzą, że tylko toczące się kamienie nie obrastają. Te sentencje mnie dobijają. Milion razy powtarzane, nie zostaną prawdą.


A prawda jest taka, że czuję się szczęśliwa, spełniona, na swoim miejscu. Nie mam pojęcia dlaczego i jak to zrobiłam, ale tak jest. Odpowiedź jest być może na tym blogu, ale nie jestem pewna. W końcu nie piszę tu wszystkiego. Dobry nastrój też pojawił się znikąd.


Szczęście to kwestia wyboru. Chcesz to masz. Wejdź do sklepu i weź sobie z półki to co ci się podoba.


Ostatnio zdałam sobie sprawę, że od podstawówki robię właściwie to samo.


Już w 6 klasie pisałam pamiętnik. Wydawało mi się, że mam ciekawe życie, codziennie było coś nowego co warto było zapisać. Ale żyłam w strachu, że ktoś go może przeczytać. Bo tam umieszczałam moje osądy ludzi (dzieci), których spotykałam. A nie chciałabym, żeby ktoś się dowiedział co tak naprawdę o nim myślę. W końcu go wyrzuciłam, chyba go spaliłam.


W podstawówce ukształtował się główny zarys mojego charakteru. Potem to już było temperowanie, doświadczanie i wyciąganie wniosków.


W szkole wkurzałam się tematami typu: co poeta miał na myśli. Zwykle gdy wywoływano mnie do odpowiedzi to wymyślałam niestworzone historie, zupełnie nie pasujące do kanonu. Nauczyciele dali mi spokój, bo ile razy można odpowiadać na pytanie: a może myślał co innego. Skąd oni wiedzieli co poeta miał na myśli. Potem wiele razy przekonałam się, że odbiór każdego dzieła jest indywidualny. Artysta mógł myśleć o chmurach na niebie, a odbiorca o depresji. Np.


W podstawówce zaczęliśmy pisać wypracowania. Ja zawsze wybierałam tematy dowolne, ale nie mogłam się nigdy rozpisać. Często było tak, że nauczycielka ogłaszała 3 osoby, które napisały najlepsze wypracowania. Zwykle wyczytywała moje nazwisko, co mnie zawsze dziwiło. Ale najgorsze było to, że pani potem czytała na głos to co napisałam. To było straszne. Nigdy się do tego nie przyzwyczaiłam. Mogłam oczywiście pisać gorzej, ale miałabym złe oceny. Wybierałam tematy dowolne, bo wtedy można było polatać po różnych tematach, osobach, wydarzeniach, aby udowodnić jakąś tezę. Na maturze pisałam o bohaterze romantycznym. Napisałam chyba z 12 stron, albo więcej. Bo tych bohaterów trochę było. I właściwie dalej się zajmuję opisywaniem ludzkich zachowań, czy to ludzi sławnych czy zwykłych. Nic się nie zmieniło. Myślałam o psychologii, a poszłam na ekonomię.


Naprawdę możesz robić coś zupełnie innego od swoich zainteresowań i być szczęśliwym. Wybierz co chcesz.


Tylko nie żyj nadzieją. Działaj.



Tyle wymyślono sentencji na ten temat.


Najbardziej znana jest chyba ta z Piekła Dantego, z Pieśni III. To lektura, więc każdy czytał. Podobno nad wejściem do piekła jest napis:


Wchodzący we mnie, zostawcie nadzieję!


W tych słowach napis na bramie czernieje.


A w oryginale: „Lasciate ogne speranza, voi ch'intrate”. Ale melodyka ;)


To lektura dla dzieci. Czy nie za wcześnie? Potem zapominamy. A tam jest dokładny opis co robić w życiu, żeby nie trafić do piekła, czyli spędzić życie na tym co do nas należy. Wszyscy o tym zapomnieli i szukają w życiu czegoś co nie wynika z ich duszy. Marnują czas goniąc za mrzonkami, mając nadzieję na coś co się nie wydarzy.


Ci nieszczęśliwi, co żyjąc, nie żyli


Nie musisz kupować książek, wystarczy internet: boska-komedia-pieklo Przypomnij sobie o tym.


Nadzieja matką głupich.


Mój ojciec od 40 lat gra w gry lotto. Ma nadzieję na wygraną. Kiedyś mu wyliczyłam, że gdyby wrzucał tą kasę do pudełka, to miałby już przynajmniej 2 razy główną wygraną. Czasem ja mu kupie jakiś kupon w prezencie, ale to raczej dla zabawy. Ojciec miałby więcej gdyby nie grał. On mówi, że kiedyś wydawał pieniądze na papierosy, teraz na gry. Jego wybór.


Parę lat temu moja znajoma zachorowała na raka. Oczywiście sprawdziłam w książkach jaka to mogła być przyczyna. Idealnie pasowało do niej, ale jak jej to powiedzieć. Próbowałam ją nakierować, co ma robić, jak się zmienić, ale był duży opór. Ona pisała na forach o sobie, a inni jej pisali, żeby nie traciła nadziei, że wszystko będzie dobrze. Cofamy się i wracamy do średniowiecza. Choroba nie pojawia się znikąd, nie każdy choruje na to samo, inni w ogóle nie chorują. Jej życie i relacje rodzinne doprowadziły ją do tej choroby. Ona nie wierzyła lekarzom, rodzice przykładali ręce i mówili, że będzie dobrze. I umarła, nie miała jeszcze 40 lat. W chorobie trzeba działać, a nie mieć nadzieję.


I po raz trzeci na tym blogu (Sentencje i tu Nietzsche) przytoczę zdanie, które przypisuje się Nietzche.


Nadzieja jest najgorszym złem, bo przedłuża ludzką udrękę.


I miał rację. Gdy zwariował nie miał już nadziei na zdrowie. Tak mu było źle, że oszalał. Umierał 11 lat i nie był świadomy wegetacji.


Człowiek nie może tracić życia mając nadzieję, że będzie lepiej. Będzie lepiej gdy zacznie działać. Tak jest na każdym polu. Porzuć wszelką nadzieję już na tym świecie i wybieraj mądrze, w zgodzie ze sobą. Żeby to robić musisz najpierw poznać siebie, kim jesteś, jakie masz słabe i mocne strony, co lubisz a czego nie, z czego możesz zrezygnować i na czym ci zależy.


Wszyscy powtarzają „żyj z nadzieją na lepsze jutro”, od papieża, po guru i kołczów. Możesz być kim chcesz, miej nadzieję, że tak się stanie. Nieprawda, tak się nie stanie.


Definicja: Nadzieja - życzenie zaistnienia określonego stanu rzeczy i niepewność, że tak się stanie.


Kluczowe jest tu słowo „niepewność”. Niby chcesz, a nie jesteś godzien. Gdybyś naprawdę chciał i wiedział, że ci się to należy, to byś to osiągnął. Pewność uzyskujemy, kiedy wiemy, ze to jest dla nas dobre.


W sieci trafiłam na to:



Zwykle przypisuje się te słowa Einsteinowi, który nic nie robił tylko wygłaszał sentencje.


Życie to nie jazda na rowerze. Niby każdy umie jeździć, a tylu nieszczęśników zapełniających czeluście piekła.


Gdy tak będziesz postępował, to ci życie minie jak mgnienie oka.


Są w życiu takie chwile, kiedy trzeba się zatrzymać i pomyśleć, rozejrzeć się wokół, trafić na znaki lub przyjazne osoby. A co robią chorzy artyści? Żyją nadzieją, że będzie dobrze i dalej pracują, nie dociekają przyczyn choroby, szukają lekarstw na zewnątrz. Źle robiłeś, weźmiesz tabletkę i będzie dobrze. Tak się nie stanie, prędzej taki ktoś umrze. Nie pomoże dieta, bieganie i rzyganie. Trzeba naprawić relacje z bliskimi, zmienić swoje myślenie na różne sprawy. Przynajmniej trzeba stanąć i się zastanowić. Na pewno nie wolno robić to co do tej pory, zapomnieć o pracy, zająć się sobą i swoim domem i rodziną. Wybaczyć wszystkim i sobie. Wtedy nastąpi poprawa. Ominiemy piekło.


To co się wydarza w dzieciństwie, dobre czy złe, rzutuje na całe nasze dorosłe życie.


Czy masz kogoś kto już nie żyje, z którym chciałbyś się spotkać i porozmawiać? Obcym, bo cię interesuje.


Ja chciałabym spotkać się z Platonem. Od podstawówki, czyli odkąd usłyszałam o nim po raz pierwszy. Pamiętam, że się z nim nie zgadzałam w czymś, myślałam, że on taki mądry a takie głupoty gada. No i wierzył w nieśmiertelność duszy, czyli był optymistą. Od tamtej pory nic się nie zmieniło. Nie pojawił się nikt mądrzejszy lub wart spotkania. Platon był uczniem Sokratesa, uważanego za najmądrzejszego człowieka i nauczycielem Arystotelesa. Sokrates zginął, bo trzymał się kurczowo swoich zasad. Czyli nie był zbyt mądry. Przecież życie jest najważniejsze. Do ostatnich swoich chwil możesz coś zmienić, coś naprawić. Nigdy nie jest za późno. Tylko na tym świecie jesteśmy kimś, mamy jakiś plan na życie. Gdy odchodzimy z tego świata tracimy wszystko, jesteśmy kroplą w oceanie. Dlatego wielu boi się umierać, zbyt są przywiązani do materii.


Sen się skończy, gdy poznamy swoją rolę – tak powiedział Doctor Who w 5 serii. Gdy wiesz kim jesteś, nic nie jest w stanie cię powstrzymać od realizacji celów, nie błądzisz. Będziesz robił to co do ciebie należy, po co przyszedłeś na ten świat. Zatrzymaj się. Zejdź z roweru.



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz