03/06/2013

Astma

Jak co roku o tej porze w tv reklamują leki na astmę. Na kwitnienie traw można łatwo zwalić duszenie się i problemy z oddychaniem.



W rzeczywistości jest to choroba najłatwiejsza do uleczenia. Leki minimalizują skurcze oskrzelików, ale leczą tylko objawy, a nie przyczynę.


Przyczyny astmy:


- nadmierna i przytłaczająca miłość;


- niemożność wytchnienia, by zająć się sobą;


- poczucie przyduszenia;


- stłumiony płacz.


 


Objawem astmy jest dławienie się przy wydechu.


Oddech jest najważniejszy. Gdy się rodzimy to pierwszy oddech łączy nas ze światem, gdy umieramy to wydajemy ostatnie tchnienie. Strach zamyka gardło. Gdy się od czegoś uwalniamy to robimy głęboki oddech. Przestajemy oddychać gdy bronimy się przed kontaktem.


Opiszę dwa przypadki, które znam.


Moja znajoma ma córkę. Kilka lat temu organizowała cały jej wolny czas. Woziła ją na zajęcia teatralne i taneczne, dodatkowe lekcje angielskiego i francuskiego, basen, lekcje tenisa i już nie pamiętam co tam jeszcze wymyśliła. Dziecko było tak przeciążone, że nie miało czasu głębiej odetchnąć. Jej córka nie umiała się przeciwstawić i zaczęła mieć problemy z oddychaniem. Lekarz zdiagnozował astmę i coś tam przepisał. Wiadomo, że jak człowiek przestaje oddychać to umrze. Ale najpierw są problemy i bez leków nie można funkcjonować. I wtedy się spotkałyśmy. Zapytałam moją znajomą czy kocha swoje dziecko. Ona oczywiście się obraziła, ale chciała pomóc dziecku. Wtedy jej powiedziałam, że córka jest przeciążona różnymi zajęciami poza lekcjami. Dużo zajęć dodatkowych nie powoduje, że dziecko jest mądrzejsze. Takie dzieci wyrastaja na przeciętniaków, bo nie da się ciągnąć kilka srok za ogon i być dobrym we wszystkim. Radziłam je, żeby porozmawiała z córką i zapytała ją czym się tak naprawdę interesuje, na czym jej zależy, a co chciałaby odpuścić. Każdy powinien być taki jaki jest naprawdę. Dziecko nie może rezygnować z samego siebie, by zadowalać rodziców. Córka nie jest małą księżniczką tatusia, a syn nie jest najważniejszym mężczyzną w życiu matki. Ponieważ znajoma zareagowała na początku choroby, jej córka nie zachorowała. Nawet nie wykupiła recepty, bo objawy minęły. Wystarczyło tylko porozmawiać i usłyszeć co chce drugi człowiek. Znajomej było ciężko odpuścić, ale dobro dziecka zwyciężyło. Matki tak mają, że teraz jest więcej możliwości, a same nie mogą spełniać swoje marzenia więc zmuszają do tego dzieci. Ludzie byli w szoku, gdy John McEnroe mówił, że nienawidził grać w tenisa i był zmuszany przez rodziców.


Dobrze to widać w serii "Mała piękność" – o konkursach piękności dla maleńkich dzieci. Jeśli matka wbije sobie coś do głowy to dziecko nie może się temu sprzeciwić. Sporo dziewczynek ma astmę, bo nie umieją się postawić i odmówić udziału w tych praktykach. Smutne dziewczynki maluje się i ubiera jak dorosłe kobiety. Matki wydają sporo pieniędzy, żeby dostać kilkaset dolarów nagrody i koronę. To one mają satysfakcję a nie ich dzieci.


Kolejny przypadek.


Moja przyjaciółka ma znajomą, do której jeździ, żeby się nią opiekować. Kobieta jest po 60-tce i od lat ma astmę. Przyjaciółka szybko doszła, dlaczego znajoma choruje. Otóż, gdy ta miała ok. 20-tu lat zaszła w ciążę. Kiedyś to był dramat i jej matka zmusiła ją do aborcji. A wiadomo, że matce się odmawia. Od tej pory ta kobieta żyła nienawiścią do matki. Potem wyszła za mąż, ale dzieci nie miała. Kilka lat temu umarła jej matka, a potem jej mąż. Kobieta została sama z astmą. Przyjaciółka dała jej do przeczytania książkę o wybaczaniu, ale ją oddała, bo to nie dla niej. Łazariew na str. 92 Bumerangu pisał, że agresja w stosunku do zaświatów objawia się samozniszczeniem. Nie można nienawidzieć zmarłych, dlatego zawsze się o nich mówi dobrze, albo wcale. Ta chora znajoma woli umrzeć niż wybaczyć matce. Jest szczęśliwa, że ma chorobę, bo lekarze się nia zajmują, znajomi. Nigdy nie czuła się lepiej, chociaż bez inhalatora juz by umarła. Takim ludziom się nie pomaga, bo o to nie proszą. Dobrze im z choroba, bo coś mają.


Kiedyś czytałam o uzdrowicielu. Na seansie pewien człowiek wstał z wózka inwalidzkiego, bo uzdrowiciel "wziął na siebie" jego kalectwo. I ten człowiek szybko usiadł z powrotem na wózek, bo pomyślał, że teraz zabiorą mu rentę i będzie musiał iść do pracy i będzie musiał być za siebie odpowiedzialny. Prościej jest żyć tak jak do tej pory.


A ja coraz lepiej rozumiem dlaczego ludzie chorują.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz