18/11/2009

Weekend w Wawie

Dawno nigdzie nie byłam i niczego się nie uczyłam, więc pojechałam na kurs do Wawy, na 3 dni. O tej porze roku nie ma problemu z noclegiem, a w stolicy duzo jest hosteli. Wybrałam hostel na Mokotowie na Wawelskiej w pokoju 10 osobowym. Żaden rarytas, ale tanio i ze śniadaniem. Dużym minusem jest tylko jedna łazienka na piętrze, a ludzi sporo. I brak firanek, mało przytulnie.


hostel


Widok z okna nie jest powalający.


widok z okna


Dobre jedzonko było na Al. Niepodległości w restauracji Fresh & chili. Tak pysznego risotta wegetariańskiego dawno nie jadłam. Obsługa profesjonalna, szybko podane i smacznie. Polecam.


Na zajęcia przechodziłam przez park Piłsudskiego. Nie wiem dlaczego nie ma tam ławek do siedzenia, za to jest dużo piesków załatwiających swoje potrzeby gdzie popadnie. A właściciele nie sprzątają. Nie jest zbyt przyjemnie przebywać w takim brudzie.


Zdziwiły mnie też tramwaje. Jeździ np. jeden wagon i to taki starego typu, jak u nas podmiejskie. Ale nie ma tłoku na przystankach.


Gdy wróciłam do Łodzi to od razu odczułam różnicę w komunikacji miejskiej, oczywiście na minus. Odstałam na przystanku 20 minut i jechałam w tłoku (niedziela!) brudnym tramwajem. Ohyda.


Dobrze jest czasem wyrwać się z domu i zobaczyć jak jest gdzie indziej. Kurs był pożyteczny, więc czas nie był stracony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz