29/11/2009

Biurokracja kwitnie

Niebywałe, że w dobie internetu, komputerów proste sprawy urzędowe załatwiane są tygodniami.


Dwa tygodnie temu wysłałam zgłoszenie klienta o nip europejski. Prosta sprawa, ale nia dla urzędników w urzędzie skarbowym. Po tygodniu poszłam osobiście zapytać się jaka jest przyczyna, że numer nie został nadany – rzecz polega na dodaniu do istniejącego nip-u literek PL – wybitnie skomplikowane! Usłyszałam, że „jest w podpisie”!!! Co to w ogóle znaczy? Może ta pani co to załatwia poszła na papieroska, bo kilku palaczy widziałam przed wejściem do urzędu? Nic nie załatwiłam.


W piątek ciągle nie było klienta w bazie, więc zadzwoniłam. Pani, która się tym zajmuje miała ważną sprawę rodzinną i nie przyszła do pracy, więc mam czekać do poniedziałku. Co ich to obchodzi, że klient chciał w weekend jechać po towar. One mają swoją pensję (dużą) i nic je nie obchodzi. Zupełnie jak 10 lat temu. A co to w ogóle za tłumaczenie. A jak ta pani będzie miała wypadek, to nikt nie będzie rejestrował numerków? A co robi te 6 kobiet w pokoju? Przewraca papiery z kupki na kupkę. To jest tylko możliwe w naszym kraju, i nic się nie zmienia. Niestety.


Prosta sprawa, a tak długo trwa. A później taki urząd dostanie nagrodę od BCC, że jest przyjazny podatnikom. Śmiechu warte.


liczby

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz