Wczoraj
pojechaliśmy na cmentarz. Mama zamówiła nowy pomnik, ale chyba
jeszcze nie zaczęli nic robić. Wszystko jest po staremu. Na płycie
było pełno połówek orzechów włoskich. Więc zaczęłam się
rozglądać za wiewiórką. Nie było jej nigdzie. A dzień był
piękny.🌞
Gdy
wróciłam do swojego domu, zauważyłam na drzewie za oknem
wiewiórkę. Wcale jej nie szukałam.
Zrobiłam kilka fotek przez szybę. Zwierzątko śmigało po gałązkach, trudno było je uchwycić. Szyba była brudna, bo ciągle pada.
Więc umyłam wszystkie szyby z zachodniej strony. Tylko te były
brudne. Wiewiórka już nie przyszła.
Zabawne.
W poprzednim poście „przywołałam” wiewiórkę, jako żart. 😎 To
małe niewinne zwierzątko. Nie wołałam jej, ani nic tych rzeczy. A
jednak ona się pojawiła w zasięgu mojego wzroku. Zwierzęta nie
mają poczucia humoru, jak zresztą większość ludzi.
Nie
ma tu mowy o żadnej komunikacji. Nie ma żadnego urządzenia, które mogłoby zmierzyć fale eteru. Do czasu. Jest RTG,
USG, EKG, czy EEG do fal mózgowych.
Poczekajmy
na fale eteru, myśli itp.
Nie
zawsze musimy wiedzieć jak coś płynie. Im mniej
urządzeń tym lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz