16/10/2020

Nastrój

W zeszłym tygodniu ktoś na zajęciach powiedział, że od rana ma zły humor, nic mu się nie chce. A ja na to, że mam odwrotnie, czuję się znakomicie i to każdego dnia, zupełnie bez powodu. Po prostu budzę się i czuję wszechogarniającą wdzięczność.

Nieustannie mnie to zastanawia. A to już stało się normą.

Dzisiaj podczas chwili przerwy od kompa sprawdzałam coś na smartfonie. I wtedy zobaczyłam ptaszka na moim balkonie. Godzina 15.

 

Miałam tel w ręku i bardzo powoli naciskałam migawkę. Wtedy pojawił się kolejny. Prawda, że piękne? Jakby na zamówienie. Kiedyś motyle, teraz ptaki. Przyciągnął ich kolor owoców. Dzięki apce Obiektyw szybko znalazłam jakie to sikorki mnie odwiedziły. To bogatki zwyczajne, bardzo płochliwe. Mogę zrobić zbliżenie, ale kontekst też się liczy. Błogosławię internet.

Czy dzisiejsza młodzież docenia to, że w zasięgu ręki, bez chodzenia do biblioteki czy kupowania książek, ma dostęp do każdej wiedzy. Wspaniałe czasy. Cieszę się, że żyję tu i teraz.

Trzymam grejfruty na balkonie. Kiedyś ich nie jadłam. Ale teraz są zmodyfikowane, skrzyżowane z pomarańczą (chyba) i mam czerwone grejfruty. Pyszne na śniadanie z jajkami na miękko. Plus dobra kawa :)

Pisałam, że nic nie zmieniam w swoim życiu, a to nieprawda. Jem teraz tylko 3 posiłki dziennie. Alarm włącza się o 7, 13 i 18. I wtedy muszę zjeść posiłek. Te godziny są ruchome i czasem jest to 9, 14 i 19. Najpóźniej jem 4 godziny przed snem. I czuję się świetnie. Nie mam ochoty na żadne przekąski. Dzisiaj przechodziłam obok kilku cukierni i pączkarni i patrzyłam na słodkości. Czułam, że to martwe jedzenie, tam nie ma nic do jedzenia, a raczej do zapychania. Więc po co to wkładać do ust. To się zmieniło. W 6 miesiącu ciąży jadłam po 2 pączki dziennie, więc nic dziwnego, że przytyłam 16 kg. Ale po co tyć. Duża waga ogranicza ruchy, powoduje dyskomfort w chodzeniu, zmęczenie.

Oczywiście nie zarzekam się, że nie zjem nigdy czegoś słodkiego, ale tylko upieczonego przez siebie lub kogoś z rodziny. Wiem wtedy co jem.

Zobacz jak pachną polskie pomidory, albo jabłka. To jest żywe jedzenie.

Odstawiam już ser feta. Jest przesadnie słony, a przez to niesmaczny.

Trzeba o siebie dbać, bo nikt inny tego nie zrobi.

Ciągle są jakieś wpadki. A to leki są wycofywane z aptek, bo zagrażają życiu. Albo produkty w sklepach też są zabójcze. Nikogo nie obchodzi jak to możliwe, że się tam znalazły te śmieci. Żyjemy w czasach gdzie leki produkuje się w garażach, a żywność w piwnicach. Nikt nie dba o czystość i jakość. Liczy się tylko zysk. Czy nikt nie sprawdził jakości brokułów przed ich zamrożeniem? Dzisiaj okazuje się, że Hortex tego nie zrobił i serwuje nam pestycydy zamiast zdrowia.

W życiu nie zawsze wszystko idzie gładko.

W ubiegły czwartek rano popsuł się zawór. Podczas prysznica woda zaczęła tryskać na wysokości mojego pasa. Krany w ścianie były zapieczone i nie mogłam zakręcić wody, a musiałam iść. Psiknęłam wd40, założyłam gruby ręcznik na kran i poszłam. W czasie jazdy zadzwoniłam do hydraulika. Po 19 naprawił zawór, ale okazało się, że bateria też jest uszkodzona. Kupiłam nową i ponownie hydraulik wszystko naprawił. Mam teraz piękny błyszczący zestaw prysznicowy i 120 zł mniej. Jest pięknie.

W życiu tak jest, że wszystko idzie dobrze, ale zawsze może zdarzyć się coś nieprzewidzianego. Trzeba wtedy ze spokojem przyjąć to co się pojawia, a potem iść dalej. Najgorzej to walczyć z przeciwnościami. Jak wiadomo, walka nic nie daje, nikt nie wygrywa.

Jeżeli masz jakiś problem to wiedz, że sam go sobie stworzyłeś. Więc nie pompuj go energią, bo nie dasz rady sam go rozwiązać.

To jak z pandemią. Mamy teraz kilkadziesiąt pandemii.

Pandemię ogłoszono, gdy u 50 osób test wykazał zarażenie wirusem w koronie.

Na 35 mln ludności w PL daje to 0,0001% populacji.

Żyję w jakiejś bańce, bo nie znam nikogo chorego na tego groźnego wirusa. Przestałam chodzić w masce, używam apaszki. Tak jak młodzież.

Gdyby nie internet nie wiedziałabym, że coś strasznego dzieje się na świecie.

1 zakażony w samolocie na 27 mln podróżnych. Czego się bać?

Decyzje rządowe są dziwne. Liczba zakażonych rośnie bez przerwy od marca, ale raz się zamyka coś, a raz otwiera. Szerzy się strach i chaos. Czyż nie o to chodzi? Zapamiętaj, że wszystko kiedyś się kończy.

Dostałam specjalną kartę.

 

Teraz będę robiła zakupy w komfortowych warunkach. I jeszcze te obniżki. Żyć się chce :)

Dzisiaj o 21:30 był nów księżyca. Najczarniejsze noce w miesiącu. Palę świece w każdym pomieszczeniu. Pierwszy dzień księżycowy będzie trwał do 7:37 jutro rano. To dobry dzień do wyznaczania sobie nowych celów. Właśnie zorientowałam się, że skończyły mi się pragnienia. Chcesz coś osiągnąć i to robisz. A potem kolejny i kolejny raz. Ile można chcieć? Więc tym razem zamierzam żyć w zdrowiu długie lata. Tylko tyle. Wystarczy o siebie dbać. Nie mogę za kogoś wyzdrowieć. Każdy jest odpowiedzialny tylko za siebie.

Jutro kolejny raz nastawię buraki na zakwas. Będzie idealny do picia i leczenia wątroby i jelit. Pić się chce, więcej niż latem. To przez grzejniki. Idzie zima.

Zauważyłam, że na grzywce rosną mi czarne włosy. To chyba przez olejek rycynowy. Używam go do smarowania brwi. Czasem było tego za dużo, więc wycierałam palec we włosy na grzywce. Potem obniżyła mi się linia włosów przez nowe baby hairy. A wśród starych siwych włosów wyrastają ciemne. To niemożliwe, a jednak tak jest. Nie znalazłam innego powodu. Wcierki i masaż stosuję na całą skórę głowy, a nowe ciemne włosy rosną wyłącznie z przodu.

W ciągu pół roku nauczyłam się nazw chemikaliów, które mi szkodzą w kosmetykach. Kupuję wyłącznie dobre dla mnie. W sklepach coraz więcej jest dobrych produktów. Prawda, że jest się z czego cieszyć? :)

Gdy twoje ciało staje się wolne od chemii to wpływa na nastrój. Tak mi się zdaje, bo przecież nic nie dzieje się bez przyczyny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz