Wracaliśmy
z zakupów przez duży parking. W jednym z samochodów zauważyłam
łapacz snów. Powieszono go na lusterku wstecznym jako ozdobę.
Dziwne.
Co za
pomysł, żeby wieszać taki symbol w samochodzie. Przecież to
łapacz snów. Czy w samochodzie się śpi? Łapacz snów został
wymyślony przez Indian do łapania złych snów. W środku powinna
być mała dziurka, a wewnątrz koła powinna być gęsta siatka.
Wieszano też pióra zwierząt i pazury. Co to za ochrona ze zmarłych
zwierząt, może zamęczonych na śmierć. Gdy taki łapacz spełni
swoje zadanie, czyli złapie zły sen, to powinien być spalony. W
samochodzie kierowca raczej nie zdąży się o tym przekonać, bo jak
zaśnie w trakcie jazdy to się nigdy nie obudzi. Sny są zwykle
odbiciem rzeczywistości. Zły sen straszy i nie pozwala zasnąć do
rana. Potem człowiek jest jeszcze bardziej zestresowany.
Łapacz
snów, jak sama nazwa wskazuje, łapie sny. Żeby coś złapać
trzeba je przyciągnąć. Kto chce mieć złe sny?
Ludzie
stracili możliwość racjonalnego myślenia. Po co kupować coś co
może zakłócić dobry sen. To nie nasza kultura. Łapacz jako
ozdoba jest wątpliwie ładna. Nie spalona w odpowiednim czasie
będzie brudna i zakurzona.
Nie
warto wierzyć straszeniu, że to pogański symbol. Trzeba wiedzieć
co znaczy wszystko co wieszamy w domu, w samochodzie i, nie daj Boże,
w pokojach dzieci. Wiedza nie boli, a uchroni przed pechem i
nieszczęściem.
Z 20
lat temu modne były pierścienie Atlantów. Kto tam wie, czy byli
jacyś Atlanci i czy nosili pierścionki czy obrączki.
Mnie
akurat ten pierścień odpychał i wzdragałam się gdy ktoś w moim
pobliżu miał coś takiego na palcu. Tutaj działa energia kształtu,
a nie każdy zdaje sobie sprawę o co w tym chodzi. Posiadacz takiego
pierścienia na pewno jest pod ochroną, nawet w to nie wierząc.
Ludzie bezrobotni nagminnie go nosili, jak również niektórzy
celebryci. Ale żaden z nich nie miał szczęśliwego życia. Ochrona
jest totalna. Bezrobotnego chroni przed pracą, samotnego przed
kontaktami, które przecież mogą ranić.
Czasem
ludzie nie wiedzą co ich ciągnie w dół, dlaczego źle się czują,
ale bezkrytycznie używają czegoś czego nie rozumieją. Czasem zapomnieli co mają, bo z przyzwyczajenia tego nie widzą.
To
samo było z misami tybetańskimi. Po takiej sesji czułam się jakby
ktoś zrobił mi dziurę w brzuchu. Zupełnie jak u Goldie Hawn w
filmie ze śmiercią jej do twarzy. Dawno go nie widziałam, a rozbawiał mnie.
Chyba kiedyś już o tym
wspomniałam. Wracałam potem do domu i trzymałam się za brzuch,
jakby mi czegoś brakowało, coś mi zabrano, bez mojej zgody.
Niech
te misy brzmią w Tybecie wśród mnichów, a nie u nas w zachodnim
świecie.
Jeśli
usuniemy ze swojego otoczenia symbole, których nie rozumiemy, nasze
życie będzie ciekawsze, spokojne i pełne radości. Nie słuchajmy
straszenia ezoteryką czy pogaństwem. Na chłodno oceńmy co nam
może zaszkodzić, bo wiara nie ma z tym nic wspólnego. Moje karty
Tarota leżą sobie spokojnie w pudełku, które nie mają
morderczych zapędów. Nie używam, bo po co. Mam intuicję, więc
wspomagacze nie są mi potrzebne.
Poszłam
dzisiaj też do apteki. Kupowałam strzykawki 5 ml. Pani źle
usłyszała i dała mi 2 ml. Musiała pójść wymienić, a ja się
odwróciłam, bo coś poczułam. Za mną stał facet, nachylił się
i wąchał moje włosy. Prawie wsadził mi nos we włosy. Gdy na niego spojrzałam to udawał, że robi
coś innego i się odsunął. Dziwna sytuacja. Czy to już było
molestowanie? Nie zrobiłam awantury, bo nie zrobił mi krzywdy. Ale
nie radzę podchodzić do mnie z tyłu. Zauważyłam, że moje pole
największe jest z przodu, a z tyłu jestem bezbronna. Muszę się
tym zająć i zbudować swoje pole jednakowe ze wszystkich stron. A strzykawki są mi potrzebne do wcierek w skórę głowy 😍👥 Idealnie się nimi dawkuje wcierki DIY. Synchroniczność. ⌛
Wszystko jest po coś.
Uczymy się całe życie. 💻
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz