05/07/2015

Sen o niewtrącaniu się

Na dobrą sprawę to był sen o niczym, bo trudno opowiedzieć jego sens. Jednak był ważny, zostały mi tylko wrażenia.


Coraz bardziej podobają mi się te stany we śnie. Nie ma tam czasu i przestrzeni, wszystko pojawia się i znika kiedy chce.


Otóż, chciałam coś zrobić, komuś pomóc, kogoś ostrzec przed niebezpieczeństwem, śmiercią, chorobą, ale mi się nie udało. Straciłam głos, zatrzymałam się, zastygłam między wymiarami. Dziwnie to brzmi, ale tak się czułam. Miało się coś wydarzyć, ja weszłam w stan pomiędzy przeszłością i przyszłością.  Bezruch, można się zastanowić spokojnie co robić. To tylko jedna sekunda, a wypełniona godzinami myślenia. Co można zrobić w sekundę? Ja ją rozciągnęłam i ona trwała i trwała. (akurat 30 czerwca był dłuższy o 1 sekundę).


No i w tej sekundzie spotkałam kogoś, kto przypomniał mi prawo przyczyny i skutku. Czy jestem pewna, że pomagając komuś uniknąć czegoś, pomagam mu czy szkodzę? Przecież ktoś choruje, bo na to „zapracował”. Po co mu doradzać, niech sam się rozejrzy wokół. Nic nie jest ukryte, nie ma tajemnic. Czy ja przez „pomoc” nie psuję swojej drogi, nie opóźniam swego wzrostu. Jedni ludzie muszą umrzeć, inni czekają w kolejce. Nie da się tego zmienić, bo ktoś tego pilnuje. Każdy zna prawa, ale ich nie stosuje. Teoria zostaje teorią, uszy nie słyszą.


Żeby właściwie ocenić sytuację trzeba się odsunąć i zobaczyć cały kontekst. Wtedy łączy się idealnie przyczynę ze skutkiem.


Wszystko na świecie dzieje się tak jak powinno. Ktoś nad tym czuwa.




Czy ja spotkałam wtajemniczonego?


W Kybalionie jest mowa o osobach, po kilka w każdym pokoleniu, które przemierzają świat i głoszą Prawdę. Ci ludzie dbają, żeby prawdziwa wiedza nie zaginęła. Większość świata nie umie rozpoznać Prawdy, jest ślepa i głucha. Nawet gdy mają ją przed sobą, nie umieją jej rozpoznać. Uszy nie słuchają. (Moje też;)


Ci Wtajemniczeni zachowują „mięso dla dorosłych”, podczas gdy inni zadowalają się „mlekiem dla dzieci”. Zachowują oni perły mądrości dla kilku wybranych, którzy widzą ich wartość. A to w celu „przekazywania pałeczki”, jak w sztafecie. Ci ludzie dozują wiedzę, pilnują jakie wynalazki znajdą się na świecie itd.


Poczułam się jak dziecko we mgle. Co ja mam robić? Zostałam wyhamowana, żeby nie pójść w niewłaściwą stronę, ale która jest właściwa? Ludzie śpią i nie ma powodu, żeby ich budzić. Każdy, ale to każdy bez wyjątku człowiek na ziemi jest niepowtarzalny, i jak przyjdzie pora to się obudzi. Nie podnosi się powiek śpiącemu.


Ta osoba w sekundę powiedziała dokładnie to co powinnam wiedzieć w tym momencie. Poczułam się dziwnie, jakby ona mnie dobrze znała. A przecież to nie możliwe.


To nie była moja podświadomość ani osobisty Bóg, który wpływa na nas przez intuicję i inspirację. To był ktoś obcy, którego spotkałam przelotnie, i którego nigdy już nie spotkam. Wiem to.


Ta istota dotknęła mojego czoła i wszystko zapomniałam. Rano gdy się obudziłam to czułam na czole jego dotknięcie, a przecież nie dotknął mnie mocno. Kiedyś na czole miałam kiedyś pieprzyk, ale go usunęłam laserowo. Został ślad, który się nie opala i czasem dotykam to puste miejsce.


Nie umiem powiedzieć jak wyglądał (chyba najzwyczajniej na świecie), jakim językiem mówił, bo wiadomo, że porozumiewaliśmy się telepatycznie. Zostało tylko wrażenie i wiedza. Ale też niedosyt. Fajne takie nauki, wszystko wchodzi do głowy :)


Nie będę już wisiała na telefonie i mówiła co kto ma robić. A co mnie to obchodzi. Radź sobie sam. Mówisz, mówisz, a i tak każdy robi co chce. Po co tracić cenny czas. (a da się go trochę rozciągnąć;)


Idę własną drogą. Tylko dlaczego tu tak pusto? Ludzi jest ponad 7 miliardów.




Mistrz Mistrzów, Hermes Trismegistus, nauczał, że wiedzy nie ma w książkach. Wiedza jest przekazywana z ust do uszu chcącego słuchać. Tylko od czegoś trzeba zacząć, a książki są tylko punktem wyjścia. Może i on ma rację (nie chyba, a na pewno, w końcu żył 300 lat), bo zauważyłam, że w wielu mądrych książkach są sprawy niepasujące do reszty. Tak jakby autor chciał zbić z tropu, coś ukryć. Naprawdę, wgłębiając się w konkretne słowa, czasem umyka sens. Tak mają ci, którzy czytają Biblię literalnie. Rozkminiają każde słowo, a wiadomo, że przez lata zostały one zmienione. Gdyby się odsunęli tylko trochę, to od razu uchwyciliby sens tego dzieła. Wszyscy wielcy ludzie ukrywali wiedzę w swoich książkach, obrazach, płaskorzeźbach. Byli mądrzy i przewidujący.


Kiedyś studiowałam ekonomię, ale chodziłam na wykłady religioznawstwa. Interesowały mnie te sprawy, ale wtedy nie wiedziałam dlaczego. Wszystkie religie świata wywodzą się z hermetyzmu. Jego prawa są wszystkim znane, ale ujęte innymi słowami.


Miesiąc temu poświęciłam dwa weekendy i obejrzałam wszystkie filmy z naukami Kabały na YT. Nie mylić z kabałą czerwononitkową dla celebrytów. Przecież Abraham był uczniem Hermesa, jego wiedza nie pochodziła znikąd. Ciekawe jest w Kabale ujęcie naszego świata i wyższego świata duchowego. Zadziwia mnie ich mądrość. Te światy się nie łączą ze sobą, choć niektórzy wierzą w przekazy. A larwy ze świata astralnego aż się pchają do naszego i wybierają swoje ofiary.


Bezkarnie można wpływać na los np. robaków, a nie własnego gatunku. Jak pisałam tu robak Pomagasz, a nikt cię nie widzi i myśli: dzieją się cuda :)))


Uczucie panowania nad losem innych jest pociągające, ale też niebezpieczne.


 


Maciejka cudnie pachnie :)


 


 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz