03/07/2015

Lala

Parę dni w lesie dobrze robi na mózg. Reset.


Zobaczyłam na żywo kunę. Ona bardziej się mnie bała niż ja jej. Wyglądała tak:


źródło: http://istotyzywe.pl/ssaki/kuna-domowa


To kuna domowa, ale moja nie miała właściciela i biegała po lesie. Taka bardziej leśna.


Usłyszałam też ciekawą opowieść o umieraniu. Mąż pewnej pani, schorowany, prosił ją, żeby zgasiła światło, bo go bardzo razi w oczy. Zgasiła wszystko. A on znowu, że jest za widno. To ona poszła spać w pokoju obok. Rano gdy wstała, mąż był zimny, umarł. A ona się obwinia, że nie wiedziała, że on umierał. Gdyby powiedział, że widzi światło, albo jakiś tunel, to może by ją coś tknęło. A on widział światło i nie wiedział, że inni tego nie widzą.


Ciekawe.


Potem okazało się, że nasze lalki nie mają się w co ubrać i trzeba im coś uszyć. Naga Barbie jest odrażająca. Dawno temu szyłam swoim lalkom ubranka, a potem szyłam sobie. Ale te czasy minęły.


Lee Alexander McQueen zaczynał w dzieciństwie od szycia ubranek lalkom swoich 3 sióstr. Potem został słynnym projektantem mody i gejem i popełnił samobójstwo. A ja nie zostałam projektantką i nie jestem gejem i samobójstwo mi nie wyszło. Bo ja szyłam z biedy. Jak czegoś nie ma, to trzeba to sobie wykreować.


Nasze dwie lale bardzo się różniły. Barbie jest wysoka, ma długie nogi i blond włosy. Włosy ma okropne, jak filc. Mulatka jest niska, ma dużą głowę, ale piękne włosy, które można czesać i układać. Lale nie mają imion.


Co ciekawe widać wyraźnie, że te lalki nie lubią się. Zupełnie do siebie nie pasują.


Wymyślałam przeszkody, ale znalazły się nici, igła, nożyczki, guziki, nawet taśma rzepowa na zapięcia. Szycie jest fajne, bo masz zajęte tylko ręce i możesz rozmawiać. Ile można grać w piłkę i skakać na skakance.


Ze starej koronki i zasłony uszyłam spódnicę.



Jak zrobi się zimno to można założyć futro (obszycie starych rękawiczek). Bez szycia, wystarczyło zrobić dziurki na ręce.



Różowa poszewka jest idealna na letnie ciuszki.



Koronki też  jest dużo. Można uszyć z 20 sukienek.




W pożyczonych ubrankach nie zawsze dobrze się wygląda. Barbie wyglądała dobrze, ale mulatka już niekoniecznie.



A to sukienka z falbanki jakiejś starej sukni. Wyszła długa, bo nie chciałam jej przycinać. I wyszedł ładny pasek. Torebka - kopertówka jest z folii po reklamówce kremu z gazety.



Odpoczynek na przystanku. Nogi bolą jak się chodzi na boso.



Okulary zrobiłam z folii po vit. B comp. Małe oczy – małe tabletki.



A tu pomalowane lakierem do paznokci – chyba wyglądają gorzej.



Pora na sportowe ubranko. Wykorzystałam kieszenie z kolorowymi paskami, żeby się nie męczyć drobiazgowym szyciem. Paletka jest z denka po dużym jogurcie .



Żeby lale nie były zazdrosne, uszyłam im podobne stroje. Mulatka nie dostała frotek na ręce i nogi, bo ona ciągle chodzi w szpilkach i nie chciała zdjąć kolczyków.



Jak zrobi się zimno to założą sweterki ( z rękawiczki dzianinowej) i dżinsową spódnicę. Na nogach ma skarpety z końcówek palców rękawiczki.



Mulatka dostała torebkę i krótszą spódnicę.



Która wygląda lepiej?


To są martwe istoty, ale widać, że się nie lubią. Nawet w podobnych ciuchach wyglądają inaczej. Osobno prezentują się dobrze, ale razem już nie. Nie ma chemii. Jak to możliwe, bo przecież to tylko lale.


Wszystkie ubranka są uszyte ręcznie z wykorzystaniem oryginalnych połączeń szmat. Zapinane są na rzepy i guziki. Można ubranka wykorzystać dla innych lalek, jeśli mają podobne wymiary. Czasem trzeba coś przewiązać, ale przecież na pokazach mody modelki mają ciuchy na agrafkach, albo zszyte na nich. Samo życie.


Ale jak widać powyżej każda lala wygląda inaczej. Ładnym we wszystkim ładnie. Barbie wygrywa. Chyba.


Nasze lale mają ciuchy, których nie ma nikt.I o to chodziło.


To była niezła zabawa. :)


 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz