16/02/2013

Bądźmy dla siebie dobrzy

Gdy kilka tygodni temu obudziłam się rano, to poczułam się jakbym w nocy była na jakimś wykładzie. Dostałam wiedzę, której nie miałam wcześniej. A może coś mi się przypomniało ;)


Umarła moja sąsiadka. Miała 90 lat i lekarka nie chciała do niej przyjść (100 m od przychodni). Zastanawiałam się gdzie poszła jej dusza, co się stało z jej bytem. I wtedy pojawiła się ta wiedza. Może to nie wiedza, a wytwór mojej wyobraźni ;)


Nie tylko wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni, ale też pochodzimy z jednego źródła. To coś takiego jak ocean. Człowiek gdy umiera to jego energia trafia do oceanu, który jest Bogiem. Każda kropla tworzy ocean, ale nie jest nim. To samo z człowiekiem. W wielu religiach mówi się, że człowiek jest stworzony na obraz Boga, ale przecież nim nie jest. Między światem, w którym żyjemy i uważamy go za realny, a światem duchowym, musi być równowaga. Dlatego często odchodzą dzieci i osoby dobre. To po to, żeby ten ocean jaśniał dobrą energią. Nie umiem tego dobrze wytłumaczyć, ale tak jest. Z tego oceanu wyłania się kropla, która "wciela" się w ciało, np. na ziemi, albo gdzie indziej. I jej zadaniem jest jak najwięcej doświadczać. Nie jest jej celem być dobrym czy złym, to nie ma znaczenia. Oczywiście lepiej jest być dobrym, bo to podnosi energię i ocean jaśnieje. Często jest tak, że przychodzimy na ten świat w konkretnej rodzinie i musimy zrobić czy przeżyć na nowo pewne sytuacje. Stąd bierze się wiara w reinkarnację, bo często przypominamy sobie "poprzednie" wcielenia. To nie są poprzednie wcielenia, a niedokończone sprawy, które muszą być na nowo przeżyte i odpracowane. Gdy ktoś "przypomina" sobie poprzednie wcielenia, to nieraz nie ma tej samej płci, a jego przeżycia czy śmierć nie robią na nas wrażenia, tak jakby to nie nas dotyczyło. Stoimy z boku i patrzymy na daną sytuację. Człowiek za każdym pobytem w przestrzeni ziemskiej ma inną podświadomość i nadświadomość. Jest zupełnie inną osobowością. Już dawno przestałam wierzyć w reinkarnację, bo za każdym razem mamy inny zestaw trzech Ja.


Wszystko jest ustalone i wydarzy się to co ma się wydarzyć. Bo czas jest liniowy tylko w naszej rzeczywistości. Gdy oglądamy film z życia na ziemi to wybierając sobie do przeżycia czas np II wojny światowej, nie możemy zmienić jej wyniku. Możemy decydować co zjemy na obiad, jak się ubierzemy. Ale jeśli mamy umrzeć od zadławienia się ością ryby, to musimy ją zjeść. Do końca życia możemy pracować nad sobą i wzrastać. Zmieniać swoje poglądy i nastawienie do ludzi. A gdy wypełnimy swoją rolę to odchodzimy i robimy miejsce dla innej kropli energii, która ma konkretne zadanie do wykonania i przeżycia.


1 grudnia 2012 roku papież Benedykt XVI podczas homilii papieskiej na Placu św. Piotra ogłosił, że Bóg jest martwy, że nasza egzystencja nie ma sensu ponad chwilę obecną. Nie ma grzechu i nie ma zbawienia. Nie ma nic poza tym, czego doświadczamy. A na koniec powiedział – Idźcie i bądźcie dla siebie dobrzy, nie róbcie innym krzywdy. informator codzienny 


Zdjęcie roku World Press Photo 2003 r. Irak, Nadżaf, marzec 2003 r. Pojmany Irakijczyk z kapturem na głowie przytula synka w obozie dla jeńców wojennych. 


I ma rację. Krzywdzić drugiego człowieka to tak jakby gniewać się na palec u nogi, lub walnąć się w brzuch, bo przestał nam się podobać.


Bez sensu jest krzywdzenie innych. Rozbieranie ludzi do naga i torturowanie ich nie można tłumaczyć bezpieczeństwem państwa. Państwo to ludzie. Nie można krzywdzić jednych ludzi, żeby ochronić innych. Nie dajmy sobie wmówić, że wojny są konieczne. To iluzja.


Nie trać czasu, doświadczaj i bądź dobry dla siebie, dla rodziny, dla znajomych, dla pracowników. To po prostu ci się opłaci. Tylko to zabierzesz ze sobą. Te uczucia.


Nawet jeśli opowiadam bajki, to czy masz odwagę być podłym człowiekiem? Czy warto?




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz