17/06/2012

Po meczu

Właśnie wróciłam z imprezy imieninowej, na której oglądaliśmy mecz. Wszyscy typowali 2:1 dla nas ?! a ja 0:2 dla Czechów. Skoro cały stadion kibicował Polakom to ja postanowiłam kibicować gościom. Dla równowagi. Nie pomalowałam twarzy na biało czerwono, bo nie jestem Indianinem. Moja postawa spotkała się z jawną agresją z grożeniem śmiercią włącznie. Nie interesuję się piłką nożną, bo na dobrą sprawę nie ma czym. Ani to widowiskowe, ani ciekawe. Nie gra nikt z mojej rodziny a ni znajomych, więc nie mówię że to nasi, my itd. 400 sędziów i piłkarzy siedzi w więzieniu lub ma kary w zawieszeniu, a ja mam uważać, że to nic nie znaczy.


Oglądałam mecz tyłem do telewizora, słuchając tylko komentatorów (mierni ;() i znajomych. Ja widziałam grupę przypadkowych osób, którzy biegali po boisku bez celu. Nie była to drużyna, a trener też mierny, nie umiał stworzyć zespołu, któremu chciałoby się wygrać. Im się nic nie chciało, bo zmęczyli się sesjami reklamowymi. Dlaczego nikt nie chce spojrzeć prawdzie w oczy, tylko znowu śpiewają, że nic się nie stało?


Usiłowałam to tłumaczyć, ale najpierw mnie zakrzyczeli, a potem, w miarę trwania meczu, patrzyli na ten spektakl podobnie do mnie. Emocje opadły, opadły też klapki z oczu.


To dopiero umiejętność zahipnotyzowania większości społeczeństwa, żeby uwierzyli, ze komuś zależy na wygranej.


Rozeszliśmy się w zgodzie :)))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz