10/07/2011

Kolejka do Nieba

Miałam dziwny sen.


Najpierw myślałam, że umarłam. Gdzieś w przestrzeni było dużo ludzi stojących w kolejce. Piszę o przestrzeni, bo nie było ziemi i żadnego podłoża, nie było nieba, słońca itp. co znamy z tego świata. Były tylko chmury, jak opary wokół wszystkich ludzi. Nie było zimno, ani ciepło, ani widno, ani ciemno. Tylko biało szaro wokół. Dlatego pomyślałam we śnie, że to jest po mojej śmierci. Pojawiłam się w tych chmurach i zobaczyłam kolejkę ludzi. Stanęłam na końcu. Pomyślałam, że będę tam stała całą wieczność, bo nie było widać początku tej kolejki. Dla mnie to dobrze, bo muszę się zastanowić co powiem Bogu, dlaczego nie zdążyłam zrobić wszystkiego co chciałam. Przede mną tyle pracy, a ja tu stoję i czekam. Przecież nie miałam szans wejść do nieba więc po co ja tu jestem. Tyle złych uczynków z przeszłości jeszcze nie naprawiłam, złamałam prawie wszystkie przykazania, więc byłam gotowa przepuścić kogoś kto by stanął za mną.


niebo


Okazało się, że kolejka idzie szybko. Widziałam całe grupy ludzi, które odchodziły. Nie byli specjalnie zmartwieni, że nie dostali się do nieba. Oni grzecznie schodzili niżej i chyba wracali na naszą Ziemię. Gdy zdziwiłam się, że tak dużo ludzi nie idzie do nieba, choć byli lepsi, bardziej uduchowieni ode mnie, to usłyszałam w swojej głowie, że oni woleli czcić rybę niż wierzyć w prawdziwego Boga. Nie bardzo zajarzyłam o co chodzi. Ale pojęłam, że moje przemowy nic nie dadzą, bo przecież Boga, który zna nasze myśli i uczynki nie da się oszukać. Nagle zostałam przeniesiona jakby niżej i zobaczyłam gromadki ludzi. Gdy podeszłam bliżej jednej takiej gromadki usłyszałam, jak kobieta w środku opowiadała innym, jak to ona pracowała w ZUS-ie i jak nie łamiąc praw ludzkich pomagała ludziom, którzy do niej przychodzili, informowała ich co mają robić, żeby uzyskać pomoc finansową itd. Wszyscy słuchali tej kobiety z otwartymi ustami i zdecydowali też iść na ziemię, żeby pracować w jakichś urzędach. Wydało mi się to tak komiczne, takie nierealne i takie nieduchowe. Po chwili ta kobieta zaczęła jaśnieć coraz bardziej, aż została pociągnięta do góry, a ludzie co stali wokół niej zeszli na ziemię. Śniło mi się już coś podobnego kiedyś. Ale widocznie nie zrozumiałam wtedy co ten sen chciał mi powiedzieć.


A potem rozpłynęłam się w tej mgle i obudziłam się.


Mam szczęście, że nie muszę jeszcze umierać i mogę naprawiać swoje błędy. Cały ten rozwój duchowy to odwracanie uwagi od naszej pracy na ziemi i powodu naszego życia.


Wiadomo, że na poziomie duchowym wszyscy jesteśmy połączeni. Im więcej będzie dobrych ludzi tym my jako masa, jako ludzkość będziemy lepsi.  Potencjał ludzkości będzie lepszy, bo będzie się składał w większości z dobrych ludzi. I nikt nie jest w stanie nam pomóc, tylko praca własna pojedynczych ludzi sie liczy.


Po to jesteśmy na materialnej ziemi, żebyśmy ćwiczyli charaktery. Mamy dobrze traktować innych ludzi i z całych sił im pomagać. Pamiętając, że najważniejszy jest nasz Stwórca i tylko jemu można oddawać cześć i szacunek. Dowiedziałam się o co chodziło z tą rybą, bo we śnie wydało mi się śmieszne, że ktoś może oddawać pokłon rybie. Aż zobaczyłam na jakimś samochodzie znak ryby i wtedy mnie olśniło. Budowanie posągów Jezusa i klękanie przed nimi jest uwłaczające dla Boga, bo On może w dowolny sposób je zniszczyć. 


Nie stawiać pomników, ale dobrze traktować ludzi.


Ponieważ jest dobra synchronizacja myśli i czynów, usłyszałam w tv wypowiedź jakiejś urzędniczki, że taka jest ustawa, takie są przepisy i ona nic na to nie poradzi. A chodziło o ewidentne szykanowanie jakiejś staruszki, bo coś jej się należało. I tak się teraz dzieje. Zamyka się w więzieniu ludzi, którzy "oszukali" państwo na 20 gr, biedni ludzie musieli zapłacić za gałęzie, które zbierali w lesie na opał, zamyka się nastolatka, który namalował obraźliwy napis, a potem to zamalował. Jest wiele takich sytuacji. Nie strzela się z armaty do mrówki. Ci urzędnicy mogą chodzić do kościoła, ale do nieba nie pójdą. Prawa boskie są wieczne i nie można ich zmienić, natomiast prawa ludzkie ciągle się zmieniają. Czasem ktoś musi oddać swoje życie, żeby te prawa się zmieniły.


Główny cel - drugi człowiek, i tego będę się trzymać.


Naprawdę mam szczęście. Byłam u bram nieba i pozwolono mi wrócić z pamięcią całego mojego życia i cennych wskazówek od Boga.


faith


Będę teraz żyć tak, żeby nikogo nie skrzywdzić -


mową, myślą, uczynkiem bądź zaniedbaniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz