11/02/2009

Samobójstwo

Wiadomość o samobójstwie lokatora zaskoczyła mnie. Była straż pożarna, policja i pogotowie. Straż była potrzebna, żeby wejść przez okno na II piętrze, policja, żeby odciąć wisielca, a lekarz, żeby stwierdzić zgon. Facet miał 42 lata i wisiał 5 lub 6 dni. Nikt z sąsiadów nic nie wiedział. Zaniepokoiła się tylko jego matka, która wszczęła alarm. Ja widziałam go tylko 2 razy, bo czynsz płacił hurtem za kilka miesięcy, więc nie było dziwne, że nie przychodzi do mnie. Mieszkał sam. Niepozorny człowiek.

Zadziwiająca była reakcja sąsiadów. Okazało się, że zostawił byłą żonę i dwoje dzieci, miał chyba drugą żonę lub kobietę. Nikt nie spekulował dlaczego facet odbiera sobie życie, tylko został potępiony, bo zostawił dzieci. Przecież on te dzieci zostawił wcześniej rozwodząc się, przecież nie mieszkali razem. Tylko je odwiedzał.Jaki on podły, że zostawił dzieci!

Jak to jest, że żal jest tych co zostają, a nie tych co odebrali sobie życie. Przecież płaczemy tlatego, że żal nam siebie po stracie bliskich. Nie możemy im powiedzieć o naszej do nich miłości, lub im wybaczyć lub prosić o wybaczenie.

Ludziom, a zwłaszcza mężczyznom brak odporności na trudy życia i dokonują zamachu na własne życie. W moim przypadku był to impuls. W szkole sytuacja była beznadziejna i jedynym wyjściem było odebranie sobie życia. Tak wtedy myślałam w szkole podstawowej. Rozmyśliłam się, ale wiem doskonale, że czasami jest za późno, żeby  się  rozmyślić. Nie sądzę, żeby samobójcy byli potępieni. Po prostu tę lekcję muszą jeszcze raz odrobić. Na wszelki wypadek pomodliłam się za niego i zapaliłam mu świecę. Może dlatego, żeby mieć czyste sumienie? A może z dobroci serca? Kto wie. W końcu trenuję miłowanie ludzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz