14/02/2022

Sen z pociągiem i słoniami

Wczoraj wieczorem w łóżku przeczytałam artykuł zmarłego w styczniu Thaya, mistrza zen. Podziwiam nieustannie jak niektórzy dobrzy ludzie mają łatwość w wyrażaniu swoich myśli.

Artykuł pochodzi z tej strony cultivating-compassion

Oczywiście go wydrukowałam (8 stron), bo w sypialni nie ma komórek.

To artykuł o praktykowaniu współczucia i miłości. To medytacja metty, czyli miłującej dobroci. Praktykuję ją niemal codziennie, bo wystarczy „powiedzenie jednej linijki medytacji metty by przynieść światu więcej współczucia i uzdrowienia”.

Wbrew wszystkim, którzy wywołują wojnę.

Czytałam z myślą, że skoro czytam miłe rzeczy to będę miała miły sen.

Mówisz – masz.


Podróżowałam z grupą znajomych. Byliśmy piękni i młodzi. Nie mieliśmy bagażu, bo nic nam nie było potrzeba do szczęścia. Było ciepło i słonecznie. Postanowiliśmy gdzieś pojechać. Pojawił się pociąg. Więc wszyscy wsiedliśmy do niego. Tylko na dachu było miejsce, więc tam usiedliśmy, a niektórzy się położyli. Pomyślałam, że jesteśmy w Indiach, bo tam tak ludzie podróżowali kiedyś. Było pięknie. Czy coś nam było potrzeba więcej do szczęścia? Nie, wszystko było idealnie. Jechaliśmy przez jakiś wąwóz. I nagle pojawiły się słonie, które biegły po dachu pociągu w przeciwnym kierunku do jazdy.

Każdy z nas musiał się położyć i tak manewrować ciałem, aby żaden ze słoni nas nie nadepnął. Te słonie też delikatnie biegły, nie zrobiły nam krzywdy. Same też były zdrowe. Po prosty przebiegły po dachu pociągu i zniknęły.

A nasza paczka pojechała dalej, nieuszkodzona.


Obudziłam się z uśmiechem na ustach. Odlotowy sen. Po prostu miły sen, wedle życzenia. Sama bym czegoś takiego nie wymyśliła. 😎

Po raz kolejny przekonałam się, że swoje życzenia trzeba poprawnie formułować. Moja podświadomość jest zabawowa i taki mi miły sen zafundowała.

W tym nowym roku chińskim zaplanowałam kilka rzeczy do zrobienia. I część już wykonałam. Zapisałam się do biblioteki, na zajęcia fizyczne i zapłaciłam już za warsztaty manualne. Teraz w każdą sobotę wstaję o 7 rano, żeby ćwiczyć.

W sobotę rozmawiałam przez telefon. Chodziłam po mieszkaniu, i w pewnej chwili spojrzałam w niebo, a tam księżyc, prawie w pełni. Była godzina 15:30.

Zapytałam rozmówcę czy u niego też widać księżyc. A on, że nie, bo u nich (UK) jest zachmurzone niebo. Na komputerze miałam włączony YT na żywo z Tokio. I tam też był księżyc, tylko była noc. Dokładnie na tej samej wysokości na niebie co u mnie. W Tokio była 23:30.

Na kompasie kierunki się nie zgadzały z tym co widać na niebie.


Nie mogłam zrobić fotki, bo zanim zdążyłam uruchomić obraz w telefonie i zrobić zrzut ekranu, to w Tokio nadciągnęły chmury, które zakryły księżyc.

Byłam bardzo zmęczona po ćwiczeniach, bolały mnie mięśnie, których wcześniej nie odczuwałam. Jak ciało zmęczone to głowa źle pracuje. Wydawało mi się dziwne, że księżyc wygląda tak samo w dwóch miejscach na ziemi oddalonych od siebie o 8686 km.


Może faktycznie ziemia jest płaska.

U mnie w domu wiosna na całego. Kwitnie kroton, ZZ i sansewieria.






Obym była spokojna i szczęśliwa.

Obym była bezpieczna.

Obym była wolna.

Niech mój umysł będzie wolny od złości, chciwości i ignorancji.

Niech moje serce będzie wypełnione miłością,

a mój umysł znajdzie spokój.



1 komentarz: